Jesteś tutaj: Strona główna :: Dwór w Bartodziejach zmienił właściciela

Aktualności

Dwór w Bartodziejach zmienił właściciela

Trzy lata trwały pertraktacje ze Stigiem Hjorthem, właścicielem zrujnowanego kompleksu dworsko-parkowego w Bartodziejach. Kilka dni temu doszło do sfinalizowania transakcji, a nowym posiadaczem zabytku stał się radomski przedsiębiorca. Wkrótce mają rozpocząć się pierwsze prace porządkowe oraz przygotowanie dokumentacji rewitalizacji całego obiektu.
.
Wojciech Ćwierz

Bartodziejski majątek ziemski ma bardzo bogatą historię. Dwór, który obecnie jest w stanie ruiny, nazywany potocznie pałacem został wzniesiony w I poł. XIX w.  Przez ponad 150 lat często zmieniał właścicieli. Mimo rożnych kolei losu  przetrwał w nienaruszonym stanie czasy zaborów, dwie wojny światowe i okres komunizmu. Dopiero gdy pod koniec lat 80. ubiegłego wieku przeszedł w ręce „szwedzkich” inwestorów, nastąpiło jego unicestwienie. Dewastacji zabytku przez byłego już właściciela przez lata biernie przyglądały się instytucje odpowiedzialne za ochronę zabytków. Sprawa postępującej dewastacji dworku była wielokrotnie nagłaśniana przez nasze stowarzyszanie, a dzięki pomocy wsparciu radomskich mediów udało się zablokować decyzję o wykreśleniu dworu z rejestru zabytków.

Dwór w Bartodziejach 1988-2015

W 1988 r. dwór w Bartodziejach od rodziny Janowskich kupiła Krystyna Gancarczyk-Hjorth. Według jej zapowiedzi pałac miał być niebawem odnowiony. Wraz z mężem, szwedzkim przedsiębiorcą, planowała w Bartodziejach szereg inwestycji. Początkowo nowi właściciele rozwinęli szklarniową produkcję warzyw, z której utrzymywali się ich poprzednicy. Rozpoczęli również remont dworu, jednak po kilku miesiącach prace budowlane zostały zaprzestane i jak się później okazało, już nigdy ich nie wznowiono. Ponieważ szklarnie nie przynosiły oczekiwanych dochodów Hjorth zrezygnował z ogrodnictwa i zainwestował w produkcję mozaiki podłogowej. Na zakład przeznaczył sąsiadującą z dworem oficynę, którą w tym celu samowolnie przebudował. Podobnie postąpił z innymi pofolwarcznymi budynkami. Gdy również ten interes przestał się opłacać, w połowie lat 90. właściciele dworu zaprzestali wszelkiej produkcji i wyprowadzili się do Szwecji. Majątek pozostał bez jakiejkolwiek opieki. Stan techniczny dworu był już katastrofalny. Od końca lat osiemdziesiątych obiekt nie był ogrzewany. Nie przeprowadzono nawet najbardziej niezbędnych napraw i renowacji. W ciągu kolejnych kilku lat systematycznie postępowała dewastacja dworu i pozostałych dworskich zabudowań. Podobny los podzielił park, otaczający pałac. W listopadzie 2003 r. dwór został podpalony. Pożar strawił niemal doszczętnie jego wnętrze i więźbę dachową, zawaleniu uległy stropy. Ocalały jedynie grube zewnętrzne mury. Pozostała grożąca zawaleniem ruina. Pozostało również pytanie, dlaczego, mimo że od 15 lat unikalny zabytek ulegał stopniowej zagładzie, konserwator zabytków nie był w stanie temu zapobiec. Dopiero po pożarze i medialnym nagłośnieniu sprawy powołano kuratora dla właścicielki dworu. Latem 2004 r. konserwator wszczął postępowanie administracyjne w celu oceny stanu technicznego dworu, a po kilku miesiącach wydał nakaz zabezpieczenia ruin pałacu. Krystyna Gancarczyk, mimo zapoznania się z tą decyzją, przez 2 lata nie wykonała żadnych nakazanych czynności. Zgodnie z prawem obiekt powinien zostać wówczas ogrodzony na koszt państwa, a poniesione na ten cel koszty należało wyegzekwować w drodze licytacji majątku. Niestety takich działań nie podjęto. Dopiero w październiku 2006 r. właścicielka wywiązała się z nakazu konserwatora i dokonała prowizorycznego ogrodzenia dworu, co jednak w żaden sposób nie poprawiło tragicznego stanu zabytku. Ogrodzenie zostało wkrótce rozkradzione, a zabytkowy kompleks ulegał dalszej dewastacji.

Historia bartodziejskiego dworu do 1988 roku >>>

Galeria zdjęć dworu z okresu międzywojennego (fotografie pochodzą z rodzinnego archiwum Danuty Pretzel).