Wiosna przyszła wcześniej niż zwykle. Ptaki śpiewają jak szalone, owady bzyczą zapamiętale pośród kwiatów, których dywany co raz szczelniej pokrywają bartodziejski park. To chwile gdy można swobodnie spacerować i oglądać pozostałości dworskiej zabudowy. Już za kilka tygodni urosną trawy, zazielenią się krzewy i drzewa, wtedy ruiny dworu będą ledwie widoczne, a dawne parkowe alejki zupełnie znikną w gęstwinie zarośli.
Bartodziejski zespół dworsko-parkowy porzucony przed wieloma laty przez obecnych właścicieli zmienia się z roku na rok w co raz większą ruinę. Brak skutecznych przepisów pozwalających wywłaszczać ludzi niszczących swoją własność i niedołęstwo urzędników odpowiedzialnych za opiekę nad zabytkami sprawia, że los dworu jest przesądzony. To, że ostatnio szwedzkimi biznesmenami zainteresowała się prokuratura to też raczej działania pozorne, których skutek będzie żaden. Spalony dwór, zniszczone oficyny i resztki budynków gospodarczych otoczone zdewastowanym parkiem straszą, przyciągając amatorów z wykrywaczami metalu, którzy przekopują park, pozostawiając dziury w ziemi i dodatkowo demolując panujący tu niegdyś ład i porządek krajobrazu, a zarośnięty staw zwany Księżycem, położony w dole za dworem, zmienił się w błotniste bajoro.