Jesteś tutaj: Strona główna :: Żałosny finał pomocy dla poszkodowanych gradobiciem

Aktualności

Żałosny finał pomocy dla poszkodowanych gradobiciem

Majowe gradobicie, które nawiedziło powiat radomski, dotknęło kilka sołectw w gminie Jastrzębia. Starty były poważne. Na kilkunastu budynkach zniszczeniu uległy dachy i elewacje, a w uprawach największe starty gradobicie wyrządziło w zbożach ozimych, sadach i plantacjach warzyw. Uprawy nie były ubezpieczone, ale jak wynikało z medialnych deklaracji władz rolnicy mieli otrzymać wsparcie, które byłoby rekompensatą za poniesione straty. Po czterech miesiącach od gradobicia i wypełnieniu sterty papierów rolnicy dowiedzieli się na co mogą liczyć. Niestety pomoc Państwa ma wymiar symboliczny, a rolnicy czują się oszukani, a wręcz ośmieszeni.
.
Wojciech Ćwierz

Wnioski, protokoły, opinie…

Po gradobiciu sołtysi z miejscowości dotkniętych gradobiciem przeszli od domu do domu i sporządzili wstępną listę gospodarstw, w których wystąpiły straty. Po kilku dniach Wójt Gminy Jastrzębia powołał komisję do oszacowywania strat, która niezwłocznie przystąpiła do pracy. Komisja złożona z pracownika gminy, przedstawiciela izb rolniczych, radnego oraz osoby zatrudnionej w Ośrodku Doradztwa Rolniczego przez kilka tygodni pracowała w terenie, dokładnie analizując zakres strat każdej uprawy zgłoszonej przez rolników. Łącznie sporządzone zostało ponad 70 protokołów, w których szczegółowo opisane zostały wszystkie zasiewy i plantacje, również te nie objęte stratami oraz cała obsada zwierząt gospodarskich. W 57 przypadkach poziom strat przekracza 30 procent całości upraw, co jest podstawą do otrzymania pomocy ze strony Państwa. Najważniejsze informacje wynikające z czterostronicowych protokołów, określają wysokość szkody poniesionej przez rolników, które wahają się od kilku do kilkunastu tysięcy złotych. Sporządzenie protokołów było żmudną urzędniczą pracą, wykonaną społecznie przez komisję, na której funkcjonowanie gmina nie otrzymała żadnych środków z budżetu Państwa, a wydatki choćby na wielokrotne wyjazdy w teren to kwoty liczone w tysiącach złotych. Wszystkie protokoły po sporządzeniu trafiły do delegatury urzędu wojewódzkiego, gdzie powstał kolejny dokument w postaci opinii wojewody, na którym musiała znaleźć się kolejna pieczątka. W ten sposób po kilku miesiącach zakończyło się dokumentowanie strat jakie wyrządziło gradobicie, należy jeszcze dodać, że każdy rolnik przynajmniej raz musiał pojechać do urzędu gminy lub Agencji Restrukturyzacji w Radomiu aby zgromadzić dokumenty niezbędne do wypełnienia protokołu.

Pomoc

Myliłby się ten, kto uważa, że gdy już powstała tak szczegółowa dokumentacja, z której czarno na białym wynika zakres poniesionych strat, to nie pozostaje nic innego jak przekazać rolnikowi obiecaną pomoc. Niestety nie jest to takie proste, a procedura wygląda następująco: protokoły oszacowania strat wraz z opinią wojewody zostały przed kilkoma dniami przekazane sołtysom, którzy mają je przekazać każdemu poszkodowanemu rolnikowi. Następnie rolnik ma udać się do Agencji Restrukturyzacji i wypełnić wniosek o przyznanie pomocy, który liczy już tylko 3 strony i wymaga 3 załączników. Na złożenie wniosku rolnicy mają zaledwie kilka dni, bo ostateczny termin upływa z końcem września. I dochodzimy wreszcie do bardzo istotnej rzeczy jaka jest wysokość pomocy ze strony Państwa. Wszystko na co może liczyć rolnik to kwota 50 zł. na 1 ha zniszczonych użytków. Dla przykładu w gospodarstwie, w którym zniszczone zostało 7 ha upraw i wysokość start oszacowano na 18 tys. zł pomoc Państwa wynosi 300 zł. A należy pamiętać, że w większości gospodarstw straty wystąpiły na 2 – 4 ha, więc realna pomoc to kwota 100 – 200 zł, która być może zrekompensuje wydatki jakie rolnik już poniósł na wielokrotne podróże po urzędach. Kilka tygodni po gradobiciu ośmieliłem się wyrazić pogląd, że pomocy ze strony Państwa nie będzie lub będzie symboliczna. Nie podzielałem radości, jaką u niektórych rolników wywołały konferencje prasowe przedstawicieli władz deklarujących szybkie i adekwatne do strat zadośćuczynienie. Bo jak się okazało pomoc ma wymiar jałmużny, która uwłacza godności rolnika. Nie wiem jak wielu z tych 57 rolników z gminy Jastrzębia zdecyduje się na złożenie wniosku do agencji. Wiem, że wielu czuje się oszukanych. Nie przekonuje mnie argument, że poza bezpośrednią pomocą finansową będzie można skorzystać z kredytu klęskowego, gdyż zdecydowana większość rodników nie weźmie kredytu, bo nie będzie ich później stać na jego spłacenie. Uważam, że cała urzędnicza machina tworzona na potrzeby szacowania strat, angażowanie pracowników gmin, ODR-ów, radnych i sołtysów nie miało żadnego sensu. Należało jasno powiedzieć, że rolnicy są sami sobie winni, bo nie ubezpieczyli upraw. Trzeba było mieć tę odwagę zamiast, podejmować kosztowne wielomiesięczne działania, których efektem jest tak śladowa pomoc i powszechne oburzenie mieszkańców wsi.

Wojciech Ćwierz

Tel. 500-235-548

e-mail: wojtek@bartodzieje.pl