Jesteś tutaj: Strona główna :: Rowerowy rajd integracyjny „Śladami historii”

Aktualności

Rowerowy rajd integracyjny „Śladami historii”

Kilkunastu uczniów ze szkoły w Bartodziejach wraz z grupą mieszkańców naszej wsi wzięło udział w rowerowym rajdzie integracyjnym szlakiem zabytków i miejsc związanych z historią regionu. Rajd odbył się z inicjatywy Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju i Promocji Wsi Bartodzieje i Dyrekcji PSP w Bartodziejach w ramach projektu „Zaginiony skarb powstańców”.  Trasa rajdu prowadziła przez Bartodzieje, Wolę Goryńską i Goryń. Zwiedziliśmy m.in. przydrożne kapliczki, zabytkowy kościół w Goryniu i bunkry w „Sowich Górach”.
.
Wojciech Ćwierz

 

Rajd odbył się w ramach projektu „Zaginiony Skarb Powstańców” realizowanego przez nasze stowarzyszenie z udziałem dotacji Muzeum Historii Polski, w programie „Patriotyzm Jutra 2013”.

 

1.       Mogiła powstańców 1863 roku

Na terenie zaniedbanego obecnie parku dworskiego w Bartodziejach, już niedaleko wschodniego obrzeża parku, w pobliżu dorodnych dębów (pomniki przyrody) znajduje się nieco zapomniana mogiła powstańców 1863 roku. Kilka głazów na niewyraźnie zarysowanym ziemnym kopczyku stanowi teraz jedyne oznaczenie mogiły. 

legenda

Stan obecny mogiły powstańców 1863 na terenie parku dworskiego w Bartodziejach.

mogila

zachowane zdjęcie tej mogiły z drewnianym krzyżem (lata 90-te XX w.)

Brak jest informacji źródłowych, które wyjaśniłyby okoliczności powstania tej mogiły. Żyje ona w przekazach ustnych mieszkańców, a  krzyż przy mogile powstańców stał jeszcze w latach 90-tych XX. Nie ma wątpliwości, że w tym rejonie przebywały powstańcze oddziały. Przecież niedaleko, pod dowództwem Narcyza Figietty, był udany atak 140 spiskowców w zimową noc 22/23 stycznia 1863 roku na Jedlnię. Przez okolice przechodziły później oddziały D. Czachowskiego, Kononowicza, Grylińskiego i innych. I to może stanowić uzasadnienie powstania tej powstańczej mogiły.

 

2.       Krzyż powstańców 1863 roku

Przy szosie przechodzącej przez Bartodzieje, obok remizy strażackiej, na betonowym postumencie, postawiony jest krzyż z lastryko. Na kolumnie krzyża zamocowano tablicę  z wyrytym napisem:

POWSTAŃCOM POLEGŁYM W 1863 R. MIESZKAŃCY WSI BARTODZIEJE 1.XI.1968 R. K.J.

powst

Napis na tablicy wskazuje jednoznacznie na intencje postawienia krzyża. Była sołtys, Helena Baran, pamięta, że w latach 30-ch XX w. stał tu drewniany krzyż ufundowany przez mieszkańców wsi. Gdy w latach 60-tych wznoszono budynek remizy OSP, z inicjatywy Józefa Jankowskiego, miejscowego rolnika i działacza ludowego – przewodniczącego Powiatowej Rady Stronnictwa Ludowego, stary krzyż drewniany został zastąpiony obecną figurą. Wykonawcą robót był Jak Kalbarczyk, kamieniarz z pobliskiej wsi Olszowa. I to jego inicjały (K.J.) zostały utrwalone na powyższej tablicy.

 

3.       Zabytkowy Kościół w Goryniu

kosc

Budowę kościoła rozpoczął w 1840 roku ówczesny właściciel Gorynia – Andrzej Deskur. Świątynię wybudowano w stylu renesansowym, a wyposażony został w stylu baroku. Najcenniejszymi elementami wyposażenie kościoła są: Ołtarz główny, malowany na drzewie obraz matki Boskiej Częstochowskiej, o sukience złotej. Obraz ten jak podaje ks. Jan Wiśniewski w swoim opracowaniu „Dekanat radomski”, został zakupiony 9 czerwca 1878 r. przez gospodarzy wsi Mokosy (Mąkosy) za kwotę 165 rubli srebrnych. Dwa ołtarze boczne, drewniane, w formie dużych feretronów z ornamentami, złocone wraz z namalowanymi na nich obrazami, Dwie marmurowe płyty, wmurowane w północną wewnętrzną ścianę kościoła z inskrypcjami upamiętniającymi fundatora kościoła i jego małżonkę – Andrzeja i Helenę z Mrokowskich Deskurów, jako płyty nagrobkowe Epitafium Salomei Deskur, matki fundatora, wykonane w 1998 r, i wmurowane w miejsce j.w. Oprócz kościoła w Goryniu podziwiać można zabytkową plebanię z 1894 roku.

 

4.       „Lager Kruszyna“ tekst autorstwa Grzegorza Bieńka

„HEERESGUTSBEZIRK TRUPPENUBUNGSPLATZ MITTE RADOM”

Chodząc po lesie zwanym Bierwieckim można natknąć się na wybrukowane drogi. Dziwi niektórych skąd takie drogi w takim miejscu. Zdziwienie budzą też pozostałości żelbetonowych budowli w lesie Sowie Góry. To ślady historii o ówczesnej nazwie Lager Kruszyna. Wielkość wykonanej pracy nie odzwierciedla wielkości cierpienia i tragedii setek ludzi w tym miejscu.

Decyzja o utworzeniu obozu zapadła latem, a jego budowę rozpoczęto po 15 września 1940 roku. Był to ostateczny termin wysiedlenia mieszkańców Bartodziej i 26 okolicznych wsi. Mieszkańcy Gorynia stawiali opór, nie chcieli porzucać ojcowizny. Goryń spalono, mieszkańców wymordowano. Część mieszkańców zostało, bo dokąd mieli iść? Zatrudniono ich przy budowie i w prowadzonym przez Niemców majątku rolnym. Niemcy zadbali o to by pracownicy nie mieszkali w swoich domach, a zajęli inne bliższe domostwa. Mężczyźni zostali skoszarowani by ograniczyć możliwość ucieczki i przyłączenia się do oddziałów partyzanckich oraz w celu utrzymania w tajemnicy budowy obozu.

bunk

Rzadko dostawali przepustki by zobaczyć się z rodziną. Rano przez wioski przejeżdżały samochody. Kogo dostrzeżono „zapraszano” do pracy. Jeżeli nie zgromadzono odpowiedniej ilości pracowników żołnierze wychodzili z samochodów. Niezadowoleni z tego faktu wchodzili do domów. Zabierali domowników z krzykiem, nie szczędząc razów. Rozwożono do pracy przy budowie, gospodarstwie, kuchni, pralni. Praca miała niewątpliwą zaletę. Dostawało się obiad. Nie trzeba było ryzykując życiem kraść z pól czy lasów. Rozbudowano stacje kolejowe Kruszyna i Bartodzieje. Zmeliorowano cały teren. Wybudowano drogi z kostki kamiennej. Wybudowano baraki, schrony, schron dowodzenia, schrony obserwacyjne, strzelnicę, kino i stołówkę. Przeniesiono część drewnianych budynków z okolicznych wiosek, tworząc miasteczko do treningu walk w terenie zabudowanym. Przeniesiono drewniany budynek szkoły, zamieniając go na dom dla komendanta. Dworek w Bartodziejach stał się hotelem dla wyższych oficerów, instruktorów i gości. W późniejszym okresie, gdy linia frontu była bliżej był tam szpital.

Powstały też obozy pracy dla Żydów w Kruszynie, Jedlińsku, Lesiowie i Dąbrowie Kozłowskiej. W dniu 16 grudnia 1942 roku Żydzi więzieni w Kruszynie zakończyli pracę. Następnego dnia dowiedzieli się o likwidacji obozu i planowanej deportacji do obozów zagłady. To wywołało bunt. Dokładna liczba przebywających tam wówczas Żydów nie jest znana. Szacuje się, że było to około 2 tysięcy. W dniach 18 i 19 grudnia 1942 roku spośród ocalałych 557 Żydów czekających na transport do obozów zagłady zabito 113 w czasie prób ucieczki i oporu. Kolejnych 18 osób zostało zabitych w czasie transportu do Jedlińska. Niektórym udało się uciec dość daleko zanim dosięgła ich kula. Ich zwłoki znajdowali i grzebali okoliczni mieszkańcy. Rolę taniej siły roboczej przejęli jeńcy radzieccy, z których 700 zostało pochowanych na cmentarzu w Goryniu. Z nadchodzących pociągów z jeńcami do celu połowa docierała martwa. W celu pozbywania się zwłok zamiast pochówków, stosowano prostszą metodę, sprawdzoną wcześniej na Żydach. Wykopywano doły i palono w nich ciała.

Powstał poligon gdzie tworzono i szkolono oddziały Wehrmachtu. Z okolicznych obozów jenieckich rekrutowano też jednostki złożone z jeńców radzieckich tzw. Ost-legiony. Na brak ochotników nie narzekano. Obóz jeńców radzieckich to było szczere pole ogrodzone drutem kolczastym. W czasie mrozów szanse na przeżycie mieli tylko ci stłoczeni w środku, o ile nie zostali zagnieceni. W takich warunkach niemal każdy usiłował zmienić swój los. Niemcy wykorzystali przy tym fakt, że ZSRR był zlepkiem wielu narodowości. Tworzyli, więc jednostki mające walczyć o wolną Gruzję, Turkiestan itp. Jeńcy zgłaszający się do Ost-legionów kierowani byli do zwalczania coraz aktywniejszej partyzantki. Wyróżniali się wyjątkowym okrucieństwem. Była to dla nich okazja do bezkarnych morderstw rabunków i gwałtów. Wraz ze zmieniającą się sytuacją na froncie ich światopogląd też się zmieniał. Wysyłani na akcje pacyfikacyjne nie wracali, przyłączając się do oddziałów partyzanckich lub tworząc bandy rabujące okolice. Niemców przy okazji też. Wobec takiej sytuacji Niemcy wysyłali rosyjskojęzyczne jednostki jak najdalej. Do Francji, Grecji, Holandii i Danii. W Kruszynie byli też francuscy ochotnicy (LVF), z których w dniu 1 września 1943 roku utworzono II, a w 1944 IV batalion 638 pułku piechoty. Ostatni żołnierze tej jednostki ginęli walcząc zaciekle w ruinach Berlina. Tych nielicznych, których udało się schwytać zabijano na miejscu lub deportowano do Francji, gdzie czekał na nich sąd. Skazywano ich na karę śmierci, w wyjątkowych okolicznościach na wieloletnie więzienie. Oprócz obozu Kruszyna w skład poligonu wszedł obóz Jedlnia. Ostatecznie teren poligonu zamykały miejscowości – od północy: Lipa, Grabnowola, Wola Chodkowska; od wschodu: Michałówka, Chinów Stary, Stanisławice; od południa: Augustów, Załamanek, Jedlnia Kościelna, Jedlnia Letnisko oraz od zachodu: Zielonka, Kruszyny, Bartodzieje, Lesiów, Rajec Poduchowny.

W okresie walk o przyczółek warecko-magnuszewski i bitwy pod Studziankami w Woli Goryńskiej mieścił się sztab Spadochronowo-Pancernej Dywizji Luftwaffe „Hermann Goering”. Tereny zajęte przez polskie i radzieckie wojska były w tym czasie ostrzeliwane przez baterie dział kolejowych. Między innymi ze stacji kolejowej Kruszyna i specjalnie wybudowanej bocznicy na północ od wsi Zielonka prowadzono ostrzał z działa kolejowego Siegfred kalibru 380 mm. Była to armata morska montowana między innymi na pancerniku Bismarck i Tirpitz. Zamontowana na platformie kolejowej miotała pociskami o wadze 800 kilogramów na odległość 42 kilometrów lub pociskami 495 kg na 55 km. Na stacji Kruszyna wyładowano też samobieżny moździerz typu Karl o kalibrze 600 mm. Po oddaniu strzału chował się w lesie.

Teren poligonu ostatecznie zdobyto w drugiej połowie stycznia 1945 roku po dwóch dniach krwawych walk. Po wojnie teren nasycony był niewypałami i dość długo trwało jego rozminowanie. Wtedy też część schronów została wysadzona. Pomimo użycia znacznej ilości materiałów wybuchowych a w jednym przypadku użycia prymitywnej formy bomby paliwowo-powietrznej tylko jeden schron został całkowicie zniszczony i rozebrany. W 1980 roku na tym terenie stacjonowała radziecka zmechanizowana jednostka wojskowa. Po wojnie teren starano się przywrócić do użytku rolniczego i leśnego. Obiekty poligonu były rozbierane i dewastowane. Oparły się tylko te najmocniejsze.

Do dnia dzisiejszego pozostały:

– rozbudowane stacje kolejowe Bartodzieje i Kruszyna. W Kruszynie na rampie wyładunkowej jeszcze jest widoczny podpis nadzorcy budowlanego i rok ukończenia budowy (Otto Lange 1942);

– rozbudowana sieć kolejowa i drogowa;

– bunkier dowodzenia o długości 18,46 i szerokości 7,40 metra. Znajdują się w nim trzy komory: przedsionek, pomieszczenie dowództwa ze szczeliną obserwacyjną oraz izba żołnierska z miejscami do odpoczynku dla 24 żołnierzy. W izbie żołnierskiej znajdowała się wyciągarka z liną do holowania makiet strzelniczych. Teren, po którym holowano makiety został tak zryty pociskami i przesycony spalonymi materiałami wybuchowymi, że do dnia dzisiejszego nic nie chce tam rosnąć.

– 10 schronów amunicyjnych o wymiarach średnio 8,60 na 5,25 m. i wysokości do 3 m. Wewnątrz dwie komory: przedsionek i komora główna z miejscami do odpoczynku dla 4 żołnierzy.

– jeden schron nietypowy z wejściem od wschodu spełniający podobne zadania. Wejścia większości obiektów są od północy. Strzelano w czasie ćwiczeń w kierunku północnym.

– piwnica komendanta garnizonu pełniąca również funkcję schronu przeciwlotniczego;

– strzelnica;

– kotwa do mocowania bloczka liny holującej zmieniająca kierunek holowania makiet z prostopadłego na równoległy do schronu dowodzenia;

– schron obserwacyjny w miejscowości Lipa. To stąd informowano o celności i korygowano ogień artylerii w czasie ćwiczeń. Odległość od stanowisk artylerii 10 kilometrów;

Powoli zanikają:

– ruiny kina garnizonowego; ruiny stołówki z kuchnią; nasypy kolejowe w tym stanowiska bojowego armaty Siegfred.

Życie idzie naprzód. Potrzebne są pola pod uprawy. Potrzebny piach do budowy. Czasem wśród piachu i pól znajduje się kości. Ludzkie kości. I jak to na wsi – co niepotrzebne to do lasu. Jest tyle dołów i rowów do zasypania. Umierają świadkowie. Wielu niechętnie wspomina te czasy i chciałoby o nich zapomnieć. Chcieliby żeby te budowle starto z powierzchni ziemi. Czy aby na pewno to miejsce tragedii wielu ludzi, wielu narodowości zasługuje na zasypanie śmieciami i zapomnienie?